menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Generacja 50Plus > Różności
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #113821  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 13:31
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Po godzinie zakupy były w samochodzie, do tego kupiłam sobie super sukienkę, trochę rzeczy dla dzieci, trochę drobiazgów.
- Kociątko, może skorzystamy, że jesteśmy razem, kupię ci prezent? Ale musisz mi pomóc – prosił. Z tą pomocą było gorzej, nie mogłam się na nic zdecydować, wszystko było za drogie.
- Wejdźmy tutaj – zaproponował Zbysio i pokazał na sklep jubilerski. Tylko weszliśmy, od razu rzucił się na nas jubiler. Był natrętny. Nie lubię takich ludzi.
W domu, usiadłam w fotelu i zanosiłam się śmiechem, bo Laura fikała koziołki na dywanie, a Alan piszczał ze śmiechu tak, że i my śmialiśmy się z niego. Czekał skupiony aż Laura fiknie, i ona nagle robiła ruch, że właśnie teraz zrobi fikołka, a on już wybuchał radosnym śmiechem. Laura go okłamywała, bo nie za każdym razem fiknęła a to moje biedactwo całą buzią śmiał się, machał nóżkami i rączkami, ślinił się przy tym okropnie. W końcu uspokoiłam dziewczynki, bałam się, że Alan dostanie kolki, a ma to w genach po babci Natalii. Mamusia kiedyś tak się z nas śmiała, że naprawdę dostała kolki. Tatko musiał jej dać leki. Zabrałam malucha do jego pokoiku, żeby się uspokoił i zjadł obiad, po obiedzie położyłam go spać, teraz ja mogłam spokojnie iść do jadalni. Po obiedzie dziewczynki poszły do swoich pokoików, to znów obudził się Alan. Dałam mu pić, wsadziłam do wózka i jak zwykle poszłam na spacer. Znał już kiosk, w którym mu zawsze kupuję jakiś samochodzik. Pani w kiosku też nas dobrze zna, i zawsze coś nowego mu zostawia. Tym razem też kupiłam nowy samochodzik, ale i tak pokazywał paluszkiem na samochody, gaworzył, oglądał „swój” ze wszystkich stron, obgryzał go, oślinił dokładnie i jak zwykle wołał Buummbuum. Już z godzinę spacerowałam, jak poczułam czyjąś dłoń na plecach, odwróciłam się i spojrzałam w oczy Roberta.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113822  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 13:57
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Witaj Żabko! – powitał mnie z radością i bardzo czule.
- Cześć bocianie! – odpłaciłam mu też przezwiskiem. Dawniej też wymyślał różne przezwiska, przez jakiś czas byłam „kajtkiem”, aż zrobiłam awanturę, bo jakaś pani zawołała na swojego psa, a ja jak głupek odezwałam się.
- Skąd wiesz, że mam ochotę na żabkę? – zapytał zalotnie i przytulił mnie.
- Nie wygłupiaj się! – powiedziałam ostro.
- Isiu, przecież wiesz, że kochałem tylko ciebie, kocham i do końca życia będziesz jedyną moją miłością – wyznawał mi swoje uczucia.
- Masz zamiar mnie dręczyć? – zapytałam i stanęłam przed nim. Widział, że mogę nie wytrzymać, i przepędzę go w diabły.
- Kocham cię. Co mam z tym uczuciem zrobić? – wyznał i patrzył w moją twarz tak, jakby czekał na porządny opieprz.
- Nie wmawiaj mi tego, w co od dawna przestałam wierzyć – powiedziałam już nie tak ostro, zrobiło mi się go żal.
- Zaczekaj Żabko – poprosił i wszedł do kwiaciarni. Szłam w stronę domu i rozmawiałam z synem, dogonił nas, wziął mnie za ręce i złożył mi życzenia urodzinowe. W podzięce pocałowałam go w policzek, ujął w palce moją brodę, chwilę patrzył w moje oczy i pocałował mnie w usta. Nie umiałam go odepchnąć.
- Masz dar komplikowania mi życia – powiedziałam i złapałam powietrze. Szlag by to trafił, czuję, że go kocham! Tak mi było przyjemnie trwać w tym pocałunku.
- Bardzo tęsknię do ciebie – powiedział prawie szeptem.
- Znam to uczucie, bo ja też tęskniłam za tobą. Za twoimi, pocałunkami. Nawet wtedy miałam nadzieję, że wrócisz ze mną do domu – powiedziałam z żalem.
- Wróciłem! – krzyknął. Spojrzałam na niego jak na wariata.
- Tak, wróciłeś, ale ja już się ciebie brzydziłam – powiedziałam z żalem i smutkiem. Czułam jeszcze to poniżenie, ten niesmak, to jego obrzydliwe zachowanie.
- Wiem kochanie. Widziałem twoje oczy. Boże, ile miałaś w nich rozpaczy i bólu – wyznał i zakrył twarz dłońmi. Było mi go żal, ale miał rację, miałam wtedy wrażenie, że serce mi pęka z bólu.
- Nigdy sobie nie daruję tego świństwa! Jak mogłem? Boże mój, przecież tylko ciebie kochałem, nadal cię kocham jak szaleniec. Co ja zrobiłem, Żabko?
- Dlaczego nie wrócisz do niej? – zapytałam uszczypliwie.
- Do niej? Do takiej szmaty! Wolałbym zdechnąć, niż żyć z nią. Nigdy! – mówił strasznie zły.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113823  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 14:00
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- No patrz, a mówiłeś, że to anioł! Że ja przy niej to stara ruina i czupiradło – mówiłam tak, bo miałam satysfakcję, że tak bardzo cierpi przez tego swojego anioła.
- Isiu, mówiłem tak, ale kochałem tylko ciebie, i tylko ciebie pragnąłem całym sercem – przysięgał na wszystkie świętości.
- Czyli zaprzeczałeś sam sobie? – powiedziałam już łagodniej.
- Nie wiem, co się ze mną działo. Ja chyba byłem szalony? Nie wiedziałem, co robię, co się ze mną dzieje – spowiadał się.
- I co, chciałeś żebym i ja oszalała? Przecież wiedziałeś, że byłeś dla mnie całym światem! Kochałam cię nad życie. Ja nie spałam po nocach, czuwałam przy drzwiach jak pies, cięgle czekałam na ciebie. Pragnęłam twoich ust, twojej miłości – wyznałam z żalem.
- Kochanie, możemy wszystko nadrobić – zapewnił mnie.
- Teraz? Teraz mam kochanego męża! To dzięki Zbysiowi stanęłam na nogi. Nigdy nie zdradziłam ciebie, i nigdy nie zdradzę Zbysia! – powiedziałam stanowczo.
- Isiu, to nas Bóg połączył, jesteś nadal moją żoną – ciągle mi to przypominał. Zatrzymałam się przy furtce i nie musiałam mu odpowiadać. Robert ją otworzył i pomógł mi wjechać na plac. Zobaczyłam, że idzie Zbyszek. Podszedł, wziął Alana na ręce i przywitał się z Robertem. Wzięłam kwiaty i weszłam do domu.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113824  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 15:02
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Zmęczyłaś się, kochanie? – zapytał i pocałował mnie w policzek.
- Nie skarbie, nie zmęczyłam się – odparłam i weszłam do salonu. Alan zobaczył dziadzia, musiał go od razu wziąć na ręce, trzymał go na kolanach, a babcia go rozbierała. Marta podała dla malucha zupkę, musiał go karmić dziadzio. Mam rozpieszczonego syna do granic wytrzymałości. Muszę coś z tym zrobić. Nie może tak tatusia męczyć. Weszłam na górę, rozebrałam się i weszłam pod prysznic, miałam uczucie jakby mnie nadal całował Robert. Myłam twarz bardzo dokładnie. Wyszłam, zobaczyłam Zbysia, podszedł, przytulił mnie i pocałował.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113825  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 15:11
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Kochanie, w sobotę wieczorem wpadnie nasza „paczka”, chcą ci złożyć życzenia urodzinowe – powiedział szeptem.
- Po co? Drugiego twoje urodziny, znów goście, a czwartego wyjeżdżamy. Kiedy się spakujemy? – narzekałam.
- Kruszynko, wpadną wieczorem, nie będą długo siedzieć – zapewnił mnie.
- Dziecko kochane, przecież ci pomożemy – obiecała mama. Pani Majkowa przytakiwała, że też będzie pomagać.
- Właśnie! Przecież pani może jechać z nami – powiedziałam patrząc na panią Majkową.
- Po co? Zostanę w domu, obrobię ogródek, przypilnuję domu – zapewniała mnie.
- Bzdura! Jest Martusia, Ludwik i jego żona, dadzą sobie radę. Jedzie pani z nami! – powiedziałam stanowczo.
- Jedź babciu – podłapały dziewczynki i zaczęły ją prosić.
- Izabela ma rację, dom jest wynajęty, duży i wystarczy miejsca dla wszystkich – poparł mnie tatuś.
- Na długo jedziecie? – zapytał Robert. Tak cichutko siedział, że dopiero teraz go zobaczyłam.
- Na cały lipiec – odparłam.
- Co ja będę robił bez dzieci? – powiedział z żalem.
- Wrócisz do swojego anioła! – powiedziałam uszczypliwie.
- Moim aniołem byłaś i zawsze będziesz tylko ty! – powiedział stanowczo i na tyle głośno, że wszyscy go słyszeli. Pobiegłam do sypialni, stanęłam przy oknie i chciało mi się płakać. Wszedł Zbyszek, stanął za mną, oparł brodę na moim ramieniu i ustami musnął moją szyję.
- Kocham cię kruszynko. Jestem bardzo szczęśliwy, że jesteś przy mnie, że jesteś moją żoną i matką mojego syna – szeptał mi do ucha.
- Dziękuję Zbysiu, ja też najbardziej na świecie kocham ciebie, rodziców i nasze dzieci! – zapewniłam go szczerze.
- To chodź skarbeńku na dół – prosił.
- Nie! Od dziś, ile razy on tutaj przyjdzie, ja będę wychodzić – oświadczyłam stanowczo.
- Kochasz go? – zapytał i patrzył ciekawie w moje oczy.
- Brzydzę się nim! – krzyknęłam ze złością.
- Brzydzić się a kochać, to dwa odrębne uczucia – tłumaczył mi.
- Jedno wiem, że dłużej nie zniosę jego widoku. Idź na dół, ja poczytam sobie w spokoju – tłumaczyłam.
- Zostanę przy tobie – zapewnił mnie. Usiadłam w fotelu, sięgnęłam po książkę i zaczęłam czytać. Zbysiu położył się na tapczanie, podłożył rękę pod głowę i patrzył na mnie.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113826  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 17:07
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Trudno, nie ma nikogo to i ja znikam...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113827  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 18:35
Iza_bella's Avatar
Iza_bella Iza_bella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: podkarpacie
Posty: 22 924
Domyślnie

Kolejne fragmenty powieści przeczytane....pewnie zaraz wdepnie Ninka i zamieści kolejne....Jak nie zdążę przeczytać dziś, to przeczytam jutro.
Zdrzemnęłam się trochę po południu, bo upał dał mi się we znaki...teraz martwię się, jaka będzie noc.
Miłego wieczoru wszystkim....Buziaki....

__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113828  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 20:33
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Dobrej nocy, Izabel!
Byłam z sunią w Lewiatanie... zakupy!!! Paczka makaronu, paczka chusteczek i 4 szt, śliwek...więcej bym nie uniosła...
Masz rację, zaraz wkleję powieści... okropnie mi to idzie, nie dowidzę strzałki od myszki... jak zrobię niebieskie i coś dotknę, ucieka i szukanie - od nowa -
Dobranoc
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113829  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 20:40
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Proszę tatku – powiedziałam, bo zobaczyłam tatusia głowę w drzwiach.
- Czemu nie zejdziecie? – zapytał i popatrzył na leżącego syna.
- Bo mnie szlag trafia jak słucham takich bredni! – powiedziałam do tatusia.
- Właśnie wychodzi, chciał się pożegnać – powiedział tatuś.
- Idź Zbysiu, ja nie muszę go ani witać, ani żegnać – wyratowałam męża od odpowiedzi.
- Dobrze kotku – powiedział i wyszedł za ojcem. Już nie mogłam skupić się nad książką, nie wiedziałam, co, i o czym czytam. Odłożyłam i spojrzałam na drzwi, stał w nich Zbysio i trzymał na rękach Alana.
- Zejdziemy kochanie, rodzice siedzą sami – powiedział, bo wie, jak bardzo lubię siedzieć i słuchać jak opowiadają o tym, gdzie byli, co widzieli.
- Dobrze moje skarby – powiedziałam do moich panów, podeszłam i pocałowałam obu moich kochanych mężczyzn. Zeszliśmy na dół, rodzice siedzieli tak, jakby czekali tylko na nas. Usiadłam w „moim” fotelu, pani Majkowa wzięła Alana i podeszła z nim do okna.
- Beluniu, nigdy nie śmiałam cię zapytać, jak to możliwe, że nie masz nikogo? Nikogo z rodziny tatusia twojego, czy ze strony mamusi? Jak to tajemnica, to przepraszam, że zapytałam –powiedziała mama. Popatrzyłam na nią zdziwiona, bo sama nie chciałam nawet w myślach wracać do tamtych lat.
- Nie mamusiu, to nie tajemnica, ani nie mam się, czego wstydzić. Po prostu nie wiedziałabym, od czego zacząć. Nic poza tym – odparłam już zamyślona z przejęcia, że mam wracać do wspomnień.
- Izabel, zacznij od początku – poradził mi tatuś.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113830  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 20:47
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Dobrze, postaram się – powiedziałam i przetarłam twarz dłońmi tak, jakbym tym ruchem rąk cofnęła się pamięcią wstecz.
- Nie jestem pewna, czy moja opowieść będzie miała jakiś sens. Nie wiele pamiętam z czasów wojny – powiedziałam usprawiedliwiająco.
- To opowiedz to, co pamiętasz – prosiła mama.
- Dobrze – powiedziałam i zaczęłam mówić.
- Rodzice poznali się w tysiąc dziewięćset trzydziestym szóstym roku w Lublinie. Tatuś był tam w wojsku. Z kolegą dostali przepustki i poszli do miasta, lało jak z cebra, nie mieli się gdzie podziać, na kino nie mieli pieniędzy i biegnąc ulicą zobaczyli duży napis” Wystawa prac malarskich, wstąp, zobacz!” Coś tam jeszcze było napisane zachęcającego, ale wstęp był darmo, więc skorzystali z okazji. Ojciec mówił, że malarstwo ich nie interesowało, ale tam nie lało im na głowę. Obejrzeli tą wystawę, coś tam widzieli i nagle kolega stuknął tatusia w bok, pokazał ojcu śliczną dziewczynę. Ojciec ją zobaczył, stała z zadartą buzią wpatrzona w obraz, szczuplutka, mizerna i miała przepiękne długie czarne warkocze! Wpatrywała się w jakiś obraz, stanął przy niej i też patrzył na ten obraz, ale nic nie widział w nim ciekawego, więc bez żenady patrzył w jej twarz. Był nią oczarowany. Oczy miała jak chabry rosnące w zbożu, lekko rozchylone usta. Robiła wrażenie nieobecnej. Spojrzała na ojca wtedy, jak odezwał się do niej, ale jeszcze nie wiedziała, o co pytał. Powtórzył pytanie, uśmiechnęła się i odpowiedziała, w uśmiechu tatuś zobaczył rząd ślicznych, białych zębów. Niestety, zaraz odeszła. Szli za nią krok w krok, i coś do niej mówili. Mamusia mówiła mi, że czuła, że nie zostawią ją tak łatwo, więc podeszła do dużej bramy, bo tam zawsze częstowała olbrzymiego psa łakociami. Wtedy też poczęstowała go cukierkiem, zjadł, pomachał ogonem w podzięce, a ojca i jego kolegę dokładnie obszczekał. Ojciec mówił, że całe szczęście, że to psisko było za ogrodzeniem, bo ich mundury mogłyby być w strzępach. Ojciec był zawiedziony, myślał, że ta śliczna dziewczyna mieszka za tą bramą, za tym ogrodzeniem, w tej olbrzymiej kamienicy, że to nie dla niego kąsek! On biedny chłopak ze wsi, a ona, sądząc po tej kamienicy, to dziedziczka! Mimo wszystko, ojciec prosił o spotkanie, zgodziła się, ale tam, gdzie dzisiaj się poznali. Ojcu było wszystko jedno gdzie, byle być z nią! Na drugi dzień prosił o przepustkę, nic z tego, nie dostał. Dopiero po czterech dniach mógł wyjść. Pobiegł na wystawę, ale jej tam nie zastał, pobiegł do tego olbrzymiego domu, też nic, tylko psisko ujadało zawzięcie. Był strasznie przygnębiony. Dobrze wiedział, że żadnych szans nie miał, ale całym sercem pragnął z nią rozmawiać, pragnął tylko patrzeć w jej „chabry”! Szedł z pochyloną głową, smutny, nagle poczuł spojrzenie na sobie, spojrzał i oczyma spotkał wymarzone „chabry”! Zaniemówił z wrażenia, bo nie liczył już, że ją spotka. Spacerowali wtedy ponad godzinę, słuchał jej głosu jak muzyki, jak najpiękniejszych dzwoneczków. Mówiła o malarzach, o obrazach, a ojcu było wszystko jedno, byle tylko móc być przy niej, z nią. Słuchał jej, ale nigdy nie widział więcej niż było namalowane, a ona widziała w wyobraźni nastrój malarza, jego charakter, usposobienie. Odruchowo zatrzymał się przy jej bramie, stali i rozmawiali. Ojciec nie zapytał jej o ten pałac, nie powiedział jej, że jest ze wsi, że nie ma rodziców, że mieszka z bratem i dwiema siostrami, że jest najmłodszy z rodzeństwa. Zaproponował następne spotkanie, zgodziła się! Mamusia znów mówiła, ze tatuś był najładniejszym chłopcem, jakiego widziała, że bardzo jej się podobał. Zgodziła się na spotkanie, ale znów na wystawie. Przystał na to. Już mieli się rozstać, jak zatrzymała się przy nich starsza kobieta.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113831  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 20:54
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

- Bożena, marsz do domu! – krzyczała bardzo złośliwie. Tatuś mówił, że mamusia zrobiła się czerwona, zagryzła wargi, opuściła głowę i chciała uciekać. Tatuś tak zezłościł się okropnie, aż nim zatrzęsło! Jak matka może w ten sposób odnosić się do dziecka? Zatrzymał moją mamusię i stanął przed jej matką.
- Proszę pani, Bożenka nic złego nie robi! Pani, jako matka chyba najlepiej wie….
Nie pozwoliła tatusiowi skończyć, tylko zacisnęła zęby, zsiniała na twarzy ze złości.
- Ona moją córką? Ona sama nie wie czyim jest bękartem. Od niemowlęcia jest w tamtym domu – krzyczała ze złością i z zawziętością. Wyglądała jak żmija sycząca nienawiścią. Pokazała ręką na dom, który tatuś znał, to Dom Dziecka, tam mieszkają sieroty. Kilka razy był tam z kolegami, pomagali przy malowaniu, wnosili węgiel, bawili się z tymi dziećmi. Nigdy nie widział tam Bożeny. Dotarło do niego to, co mówiła ta kobieta, spojrzał w niebo, aby podziękować Bogu, że Bożenka jest z tamtego domu, a nie z tego pałacu za olbrzymią bramą. Trzymał ją za rękę i nie pozwolił uciekać. Ta kobieta coś jeszcze próbowała złorzeczyć pod adresem tej biednej, wystraszonej dziewczyny, ale ojciec stanął w jej obronie, stanowczo, nieodwołalnie! Kobieta zamknęła buzię, bo tatuś jej powiedział, że jak spotka coś złego Bożenkę to wytoczy jej proces za znęcanie się nad dziećmi, nad biednymi sierotami. Ta kobieta oświadczyła, ze Bożena nie jest już dzieckiem, że ona już ma szesnaście lat i tam pracuje. Ojciec był najszczęśliwszy pod słońcem! I tak się stało, po półrocznej znajomości pobrali się. Tatuś zawiózł mamusię na wieś. Stryjek Felek był bardzo dumny z mojego tatusia, a swojego młodego braciszka, że postawił swoje siostry przed faktem dokonanym, że nie pozwoli tyranizować się siostrom. Nic już nie mogły zrobić. Ich ukochany Staś się ożenił! Ciotki chciały żenić ojca z bogatą chłopką, ale tatuś jej nie znosił, była gruba, wulgarna. Nie chciał jej morgów i jej. Pogodziły się moje cioteczki z wolą braciszka, dali im maleńki pokoik z oddzielnym wejściem, odgrodziły im kawałek miejsca w oborze i pozwoliły uprawiać mamusi mały warzywnik. Potem, dwudziestego czwartego czerwca tysiąc dziewięćset trzydziestym ósmym roku ja przyszłam na świat. Cioteczki zmieniły się nie do poznania. Rodzice opowiadali, że prześcigały się w bawieniu swojej bratanicy, że już nic na świecie nie było piękniejsze od „ich” dziecka! Ojciec poprosił jedynego brata, żeby był chrzestnym ojcem, zgodził się z radością. Problem był z moimi ciociami, obie były gotowe zostać matkami chrzestnymi. Zrobili losowanie i chrzestną była młodsza ciocia, ciocia Frania. Szczęście rodzinne nie trwało długo, bo wybuchła wojna. Stryj i tatuś poszli na wojnę. Obie ciocie i mamusia zostały same. Z okresu wojny nie pamiętam wiele, coś niecoś pamiętam. Jak miałam trzy lata to pamiętam, jak na wsi mieszkali Niemcy. Jeden z nich, oficer, zajął pokoik stryja. Ciotki z bólem, ale musiały gotować mu posiłki, w dodatku musiały udawać, że są szczęśliwe z jego obecności. Nigdy mamusia nie mówiła, co się stało, ale starsza ciocia, Kasia, została zmuszona do wyjazdu na roboty do Rzeszy. Pamiętam, że przez dwa dni coś się działo w domu, bo mamusia bardzo płakała. Ciocie ją pocieszały jak tylko mogły, zrozumiałam, że mamusia uderzyła tego Niemca w twarz. O co poszło, do dziś nie wiem i już nie dowiem się, wiem natomiast, że ciocia Kasia oświadczyła przed wyższym oficerem, że to ona spoliczkowała tego Niemca. Skończyło się tragicznie dla cioci, bo zaraz musiała wyjechać.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113832  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 21:14
gynek66's Avatar
gynek66 gynek66 jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Żernica/Gliwice
Posty: 9 951
Domyślnie

Och, ale czytania jest . Wszystko ja tam nie nadążam .muszę robić na działce też, maliny zbierałem i jeżyny . Potem worek naszykować wystawić Z BIO . To same pokrzywy prawie. Kurki pofutrować , pozamykać je . Z pieskiem pogadać i z kotami się pobawić .
dobrej nocy.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas..
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113833  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 21:45
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Gienku, najważniejsze, że dobrze się czujesz i dbasz o wszystko! Jesteś wartościowym mężczyzną...
Dobrej nocy dla Ciebie, dla Rodzinki!
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113834  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 21:50
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Mówiłam jak w transie, popatrzyłam po twarzach rodziców i Zbysia, siedzieli zasłuchani, więc zaczęłam mówić dalej.
A to było w zimę, mamusia poszła do stodoły, zawsze brała z stamtąd paszę dla bydła. Ja jak zwykle, siedziałam na stole przy oknie i obserwowałam podwórko. Widziałam jak mamusia weszła do stodoły, jak wyszła, przeszła przez podwórko i weszła do obory. Czekałam i czekałam, a ona nie wychodziła, zeszłam ze stołu i pobiegłam do cioci, nie pamiętam, co jej mówiłam, ale wzięła wiadro, posadziła mnie z powrotem na stole, pokazała mi palcem na usta. Wiedziałam od dziecka, co to znaczy, muszę być cichutko. Byłam cicho, ale gryzłam palce, bo mamusi nie było, a ciocia Frania stała przy studni i ciągnęła z niej wodę. Wreszcie napełniła wodą puste wiadro, wzięła go i weszła do obory, za chwilę wyszła mamusia, pomachała mi ręką i weszła do domu. Uśmiechała się tak jakoś inaczej, nie tak jak zawsze, drżały jej usta, błyszczały oczy, była jakaś rozśpiewana. Patrzyłam na mamusię, bo ubierała mnie tak, jakbyśmy miały gdzieś iść. Buzię owinęła mi ciepłą chustą, wzięła mnie za rękę, otworzyła drzwi na podwórko i powiedziała – idź córeńko, pobaw się – powiedziała bardzo szczęśliwa. Wyszłam, brnęłam po śniegu i nie miałam pojęcia, czym tutaj można się bawić? Chyba mamusi zrobiło się żal, że przewracam się w tych zaspach, bo tylko podniosłam się, zrobiłam krok, znów wpadałam w zaspę. Już chciało mi się płakać, jak poczułam mamusi ręce, wzięła mnie i postawiła na nogi, zrobiła kulkę ze śniegu, podała mi – No córeńko! – wołała radośnie, udawała, że zasłania się przed moją kulką, zrozumiałam, ze możemy „bić” się śniegiem. Zamierzyłam się i pac pupą w śnieg, kulka upadla obok mnie. Mamusia zaczęła się śmiać i fiknęła kozła w zaspę śniegu. Złapała mnie pod paszki i znów upadłyśmy w zaspę. Było cudownie! Nagle poczułam, że mamusia zesztywniała, obejrzałam się i zobaczyłam tego Niemca, stał w wysokich, czarnych i błyszczących butach. Rozstawił szeroko nogi, uśmiechał się i naciągał na dłonie rękawiczki, nabrał śniegu w dłoń i rzucił na mnie, uśmiechał się do nas. Stałam i patrzyłam na mamusię, zniknął z jej buzi ten radosny uśmiech, oczy już jej nie błyszczały tak jak przed kilkoma minutami. Nie wiedziałam, dlaczego ten mężczyzna tak przygnębiająco wpływa na moją mamusię?
- Kom! – zawołał łagodnym głosem do mnie, kucnął, wyciągnął do mnie ręce. Widziałam tylko czarne, grube rękawiczki z rozczapierzonymi palcami. Cofnęłam się do mamusi, złapała mnie na ręce i zajrzała do obory, zaraz wyszła ciocia, niosła w wiaderku mleko. Zaczęły coś rozmawiać, minęłyśmy Niemca i weszłyśmy do domu.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113835  
Nieprzeczytane 24-08-2022, 21:58
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Po latach dowiedziałam się, że w oborze był mój tatuś! Że od kilku dni siedział na górce w sianie. Bał się mamusi, że jak będzie wiedziała, że on tam jest, to może być szczęśliwsza i Niemiec może to zauważyć. Wiedziała tylko ciocia, i to ciocia przemyciła mu pierzynę, poduszkę, koc i przemycała jedzenie. Mamusi powiedziała dopiero wtedy, jak mamusia zainteresowała się pościelą. Dopytywała się cioci i już nie było mowy o tajemnicy. Dlatego mamusia pozwoliła bawić mi się na podwórku, bo tatuś bardzo chciał mnie zobaczyć.
Od tamtej pory coś działo się z mamusią, ja już spałam z ciocią, bo mamusia była chora, wymiotowała i często mdlała. Ciocia miała z nami dużo kłopotu. Przyszła wiosna, mamusia już tak nie mdlała, ale bardzo przytyła. Spoglądałam na nią ciekawie, aż raz, to było latem, byłyśmy obie w lesie, na samym brzegu lasu zbierałam poziomki. Mamusia usiadła, masowała sobie brzuch, stałam i patrzyłam na nią.
- Córeńko, będziemy mieli maleńkie dziecko – powiedziała do mnie. Co dzień rano szukałam tego dziecka, mamusia śmiała się z moich poszukiwań i dopiero mi wytłumaczyła, że jak wykopią ziemniaki, to już będziemy mieli dziecko! Już nie szukałam dziecka, tylko pilnowałam, czy rosną ziemniaki, i kiedy je wykopią? Wykopali we wrześniu, jakoś pod koniec miesiąca.
- No, Bogu dzięki, kartofle w dole – wreszcie usłyszałam upragnione słowa! Wiedziałam, że dół, to duża piwnica, w której są zawsze ziemniaki. Dowiedziałam się po latach, że mamusia urodziła za wcześnie, miała urodzić w październiku, a urodziła we wrześniu, właśnie wtedy, co skończyli kopać ziemniaki. Obudził mnie mamusi szloch, była noc, paliła się lampa naftowa, ciocia była ubrana i zapłakana. Była jeszcze stara „ Fisiowa”, do dziś nie wiem, dlaczego tą staruszkę tak nazywali, bo pamiętam, że nazywała się Fergowa.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113836  
Nieprzeczytane 25-08-2022, 08:38
Iza_bella's Avatar
Iza_bella Iza_bella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: podkarpacie
Posty: 22 924
Domyślnie

Dzień dobry....
I znowu rankiem miałam lekturę....dzięki Ninko....
Wstał upalny dzień...od rana piecze. Znowu będzie siedzenie w domu i laba.
Gienku...fajnie, że tak dobrze dajesz sobie radę...pracowity człowiek jesteś...tak trzymaj....
Pozdrawiam....Dobrego dnia wszystkim....

__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113837  
Nieprzeczytane 25-08-2022, 12:46
gynek66's Avatar
gynek66 gynek66 jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Żernica/Gliwice
Posty: 9 951
Domyślnie Witam Rodzinkę

Nic nie pisałem z rana, bo przyjechała 0 8,30 godz od bratanka żona . Kawę wypiliśmy , umyła 5 okien i podłogi mi wytarła , chociaż nie musiała . Jestem bardzo z niej zadowolony . Ma dwoje dzieci mieszka 17 km dalej i ma czas przyjechać do wujka. Ona mnie bardzo lubi i szanuje. Teraz pojechała po dzieci do przedszkola.Zadowolona z życia jest kocha, szanuje wujka . Uzbierałem jej malin trochę i jeżyn.

A tej co niby miałem przepisać . Nie odzywa się do mnie, jak byłem w niedzielę u brata. Tylko chciała zawładnąć moja posiadłość . Tak z tego wynikało ,jak pisała LILIA. I Byłbym niewolnikiem wtedy . Gdybym słuchał brata. Jednak dobrze postąpiłem co pisała Lilia.
On tylko chciał zamiast do ksiąg wieczystych jechać -- jechać do notariusza i przepisać na jego córkę. A ja mówię najprzód księgi wieczyste , a to trzeba płacić bo adwokat musi coś napisać. Ja mu mówię kasę mam ,, to zapłacę. Nic nie trza było płacić. Brat teraz chodzi zmartwiony , tylko sie pyta czy jeździ do mnie Dominika . Ja mówię ,że tak . Co tydzień . Widzisz buduje , ma dwoje dzieci i do wujka przyjedzie. Bratu powiedziałem że lokatorem byłem przy żonie , jak sam mówił .. A teraz po przepisaniu . Czym mógłbym być ,,,-- chyba niewolnikiem ,, Głową tylko pokiwał. Nie dał odpowiedzi mi. Czyli w rodzinie dobrze wychodzi się na fotkach.
Dobrego dnia .
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas..
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113838  
Nieprzeczytane 25-08-2022, 14:02
Wodniczka's Avatar
Wodniczka Wodniczka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2007
Miasto: Człuchów
Posty: 13 432
Domyślnie

Witam
Rodzinkę..Izabelę, Ninkę,Genka..
Porozmawiałam z siostrą z Ostrowca,wszyscy są zdrowi i to jest najważniejsze.Potem na po zamiatałam ganek z opadających płatków róży.Jest czysto, coś muszę robić..podlałam kwiaty na tarasie, na ganku,na parapecie.
Ninka przeczytałam następne fragmenty książki... które wklepujesz.
Genek, ma zawsze coś do robienia i to się chwali,nie nudzi się.
Go zobaczenia, miłego dnia życzę wszystkim
__________________
Zosia
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113839  
Nieprzeczytane 25-08-2022, 14:56
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Witam Rodzinkę, witam Gienka i Zosię....
Zosia robi też porządki i ratuje kwiaty przed suszą...
Gienku, masz rację,z taką rodziną, to tylko fotki zrobić...
Byłam dzisiaj u Optyka, na wtorek będę miałam okulary!! Może będzie lepiej?!
Zeszło pół dnia...teraz trzeba zjeść obiad " jakiś " bo są tylko warzywa na patelnię z kurczakiem... nie ma zupy.. ała.. ja lubię zupy! Jakoś wytrzymam...
Zaraz wkleję kawałek powieści i pójdę zjeść..
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113840  
Nieprzeczytane 25-08-2022, 15:01
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 798
Domyślnie

Zobaczyłam coś, zawinięte w muślinowy obrus, mamusia tuliła to w ramionach. Na drugi dzień rano ciocia z sąsiadem gdzieś pojechali, bo zabrali to zawiniątko. Mamusia bardzo długo płakała. Po jakimś czasie powiedziała mi, że miałam śliczną, maleńką siostrzyczkę, ale umarła. Nie płakałam, bo nie wiedziałam, co to umieranie, ani jak wygląda ta śmierć, ale na pewno wygląda tak jak Niemiec, bo on zabrał ciocię Kasie, a teraz moją siostrzyczkę, Marysię. Nie pamiętam, kiedy to było, ale pamiętam jak wpadł do nas „kulawy” Władek, sołtys i dał cioci Frani list. Ciocia go przeczytała, odłożyła i zaczęła się pakować. Znów mamusia płakała, bo ciocia też musiała jechać do tej przeklętej Rzeszy. Ciocia nie płakała, ani jednej łzy nie widziałam na jej policzkach. Zostałam z mamusią. Dzięki Bogu, bo za kilka dni Niemiec w pospiechu opuścił nasz dom. Okazało się, że z radości cała wieś wiwatowała. Już nie było tyranów. Za kilka dni, czy tygodni, nie pamiętam dokładnie.
- Bożena, Ruscy idą! – ktoś wołał do mamusi. Konie były zaprzęgnięte do furmanek, na nich siedzieli mężczyźni i kobiety, wszyscy w mundurach, na wozach stały piecyki z żelaza i palił się w nich ogień. Nogi mieli poowijane szmatami, na głowach turbany ze szmat. Rozeszli się po wsi. do stodół wprowadzali konie, byli zmarznięci, głodni a mimo to bardzo ładnie śpiewali. W naszym domu było ich bardzo dużo, jeden pokoik zajęli i coś tam robili. Zaglądałam ciekawie. Wziął mnie na ręce wysoki żołnierz, był taki jak tatko mój, młody, silny i ładny. Trzymał mnie na rękach i śmiał się do mnie. Pokazywał palcem na siebie i mówił – Wołodia – znów pokazywał na mnie, zrozumiałam go i cichutko powiedziałam –Isia –
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Różności felicyta Różności - wątki archiwalne 29 28-08-2010 14:03
skoro można pisać tu różności ymca Różności - wątki archiwalne 27 21-02-2008 20:46
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach jolita Różności - wątki archiwalne 162 31-10-2007 20:36

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:34.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.