Prawdę mówiąc... nie bardzo chce mi się pisać. Poczucie humoru mam jakie mam, powiedzmy – w sprawach religii – śladowe, nie rozbawię więc Edith_2012 ... a i nawet takiego zamiaru nie mam. Nie podejmę także próby odpowiedzi na pytanie czy Bóg jest na forum czy nie... skoro (zgodnie z wierzeniami) jest wszędzie, może i tutaj... tylko, forum jest świeckie, przy logowaniu nie trzeba pokazywać zaświadczenia o przynależności do określonego związku religijnego. Dlatego myślę, że należy zachować szacunek dla cudzych wierzeń i bogów a także braku wiary... choćby przez szacunek dla Człowieka. Edith_2012 może więc wierzyć, iż
na forum jest zasada: Boga nie ma... a zatem "hulaj dusza, piekla nie ma"... piekło próbujemy stworzyć sami, bez niczyjej pomocy, a hulać nie zawsze warto, bo jest moderator z wieeeeelkimi nożycami... i oboje przypominają o netykiecie... czasami dość boleśnie, co łatwo sprawdzić także w tym wątku cofając się o kilka kartek.
I na tym kończę rozmowę z Tobą; przepraszam ale nie żartuję i nie ośmieszam żadnej religii ani ateizmu. Ponieważ sama piszesz, że świetnie się tutaj bawisz... nie wiem co w Twoich postach jest prawdą, a co żartem... również z ludzi/forowiczów. Nie mogę traktować Cię poważnie. Miłej zabawy życzę.
Zaintrygował mnie i zainteresował wpis Jadzi. Nie odpowiedziałam od razu, ale poruszone problemy gnębią mnie nadal.
Myślę, że religie (w chwili obecnej, bo kiedyś odpowiadały na prawie wszystkie pytania) są uzupełnieniem nauk ścisłych. Próbują wypełnić lukę pomiędzy ścisłą wiedzą a duchowością, potrzebą ‘czegoś więcej’, wiarą, że życie nie kończy się po śmierci fizycznej (stąd – dusza), że istnieje system wiecznych nagród i kar i że do dojścia do nagrody potrzebne są czytelne drogowskazy.
Na potrzeby duchowe i pytanie o sens życia próbuje odpowiadać m.inn. filozofia, często jednak pogardzamy nią, uważając za zbędną i nieprzydatną w życiu codziennym. Rozwój duchowy, o którymś kiedyś pisałam i który został zrównany ze spirytyzmem przez uczestnika dyskusji, może zaistnieć poza religią. Wtedy jednak jest trudniejszy, bo nie ma gotowych odpowiedzi, trzeba ich szukać (często w sobie), a to wymaga wysiłku i uporu... choć także pomaga w radzeniu sobie z
bólem smutkiem, rozpaczą, gniewem,,,, strachem
Nie odrzucałabym także ksiąg wielu religii. W nich zawarta jest głęboka mądrość, a także wiedza starożytnych... dla przykładu: K. Genesis, która nie jest (sic!) rażąco sprzeczna z teorią Darwina... czy hinduskie Wedy... Oczywiście, wszystko zależy od nastawienia z jakim zaczynamy czytać. Jeśli chcemy widzieć tylko mitologie i baśnie – niczego więcej nie dojrzymy... choć i mity miały znaczenie i zadanie do spełnienia. Epos o Gilgameszu... podróż, która jest symbolem odkrywania tajemnicy życia... pytania skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy, co uzasadnia moje bycie w świecie... w pierwszej połowie II tysiąclecia przed naszą erą były tak samo aktualne jak dziś...
Oczywiście, obok religii i ogólnie pojętej duchowości może istnieć i istnieje świat rozumu... sądzę, że wzajemnie się nie zagryzają, nie wykluczają a nawet nie przeszkadzają sobie... dopóki nie narzucamy nikomu własnego zdania i nie zmuszamy do przyjęcia jedynie naszej prawdy. Pomyślmy przez chwilę, że może nasza prawda ma tak samo mały format jak prawda innego człowieka... ot, taka filozofia codzienności... pomyślmy, że ateista może być lepszym od buddysty, buddysta od chrześcijanina, chrześcijanin od ateisty – i tak zataczając dowolne kręgi dojdźmy do wniosku... że nie ‘religijność’ nas określa, a własne postępowanie i życie(?).
Pada deszcz, jakoś mi miałko i źle... o wybaczenie proszę wszystkich, których postem dotknęłam i Matkę-Dyrektorkę wątku za luźny związek z tematem... schowam się w swój małoformatowy, przez co dziś nie zabawny, świat...
A post do kubła!
PS1 – myślę, że ogół nie
uważa, że religia powinna dostarczyć informacji, czy Bóg istnieje... nikomu nie udało się udowodnić Jego istnienia ani nieistnienia; żądanie więc z gruntu chybione, o czym wszyscy wiedzą. Do końca świata (lub istnienia religii) ludzie będą wierzyć, zamiast wiedzieć... będą mieć możliwość wyboru i wątpliwości... dopiero z chwilą udowodnienia nie/istnienia Boga skończy się wiara, zacznie się nauka.
PS2 – Pluto, tak tylko dla porządku, poproszę o szacunek także dla ateistów, o nie odbieranie im wartości, uczuć i prawa do godnego życia. Fanatyzm i przesada zawsze jest groźna, bez względu na to kto ją głosi: prawdziwie wierzący czy ateista.