Cytat:
Napisał waclaw46
Lublinianko twoje pojęcie Bóg to istota nadprzyrodzona którą umieszczasz poza przestrzenią czy istotą funkcjonującą w naszej przestrzeni w której żyjemy.???
Zawsze jest pytanie które nasuwa się każdemu , Kto stworzył Boga.?
Czy wszystko musi mieć cel i nie dopuszczasz chaosu , ??? gdzie rządzi prawdopodobieństwo i przypadek .??
|
Waclawie, moje pojecie "Bog" jest tu zwiazane tylko i wylacznie z nomenklaturą, jaką posluguja sie ludzie w niego wierzacy, a pisze duzą literą z szacunku do nich, bo ogolnie ludzi szanuje ( z malymi wyjatkami, z bardzo malymi ).
Bog opisany w Biblii, to dla mnie zaden Bog, tylko jakis potwór, ale o tym juz wczesniej pisalam.
Ostatek sugerowala, ze Biblii nie nalezy brać doslownie, w takim razie ktos ludziom powinien tlumaczyc jak do zawartych tam opisow nalezy podchodzic, jak je rozumiec i dlaczego wlasnie tak.
I wydaje mi sie, ze to powinien robic Kosciol, ze na tych sprawach powinien sie głównie skupiac, ale on woli sie zajmowac zyciem seksualnym czlowieka, bo o tym chyba najczesciej mowi i nie wiedziec czemu, to go jakos najbardziej ekscytuje.
Ciekawa tez jestem, po co Biblia zostala napisana i dla kogo, jaki konkretnie cel temu przyświecał, jakie zadania jej wyznaczono ...
Bo jesli celem bylo straszenie ludzi, to chyba spelnia swoje zadanie, ale jednoczesnie zdecydowanie podwaza postac samego Boga, jako milujacego ludzi i zaslugujacego na wynoszenie go na ołtarze.
Skoro zwykly, wspolczesny czlowiek jej nie odbiera tak, jak powinien ( bo zle ją interpretuje ), dlaczego nadal jest wykorzystywana jako podstawa, na ktorej opiera sie Kosciół, ale tylko na tym poprzestaje, bez dogłębnych wyjaśnień.?
Waclawie,nie potrafie Ci wytlumaczyc, co ja mysle o jakies "boskiej"sile, energii, potedze ....czyli o czyms, co napedza caly ten swiat, nie potrafie tego czegos nazwac, ani umiejscowic, bo nawet nie wiem, czy cos takiego w ogole istnieje.
Nie moge jednak z cala pewnoscia stwierdzic, ze niczego takiego nie ma i nie bylo.
Nie wiem, po prostu nie wiem i co gorsze, pewnie nigdy sie nie dowiem.
Nie sadze, by ten problem zostal definitywnie rozwiazany podczas mojego zycia.
No chyba, ze nagle spadnie na mnie jakas "łaska boża" i dostane cudownego olsnienia ..., ale na to tez jakos specjalnie nie licze.
Pytasz, czy nie dopuszczam chaosu?
Hmmm..., widzisz, ja jestem "za chuda w uszach", by sie tu porywac na jakies dywagacje.
Twierdzeniu, ze na poczatku byl chaos, przeczy druga zasada termodynamiki, wiec to juz dawno zostalo ustalone przez znacznie madrzejszych ode mnie.
Wiem wiec, ze entropia wszechswiata caly czas sie zwieksza, co jest zupelnie zrozumiale zwazywszy chocby na fakt, ze czas zawsze plynie w kierunku jej wzrostu, innymi slowy - entropia układu zawsze rośnie, co w rezultacie nieuchronnie prowadzi do śmierci.
Czyli, wiemy jaki bedzie koniec, ale nie wiemy jaki byl poczatek, jak to wszystko wygladalo gdy wszechswiat w tym jednym, maciupenkim momencie mial zerową entropię, a jeszcze ciekawsze jest to, co bylo i jak to wszystko wygladalo tuz przed tym momentem.
Ale ta sprawa moze byc jeszcze bardziej skomplikowana:
Druga zasada termodynamiki dotyczy ukladu zamknietego i dopoki wszechswiat bedziemy w ten sposob traktowac, to wszystko sie bedzie zgadzalo, ale moze znany nam wszechswiat nie jest jedynym?
Jest przeciez konepcja wieloświatow, wtedy powyzsze rozwazania biorą w łeb, bo wtedy juz mamy do czynienia z ukladem otwartym.
"Według kwantowej hipotezy wielu światów Hugh Everetta III, nazywanej przez niego „Wieloświatową Interpretacją Mechaniki Kwantowej”, wszystko co może się zdarzyć, zdarza się na pewno w którejś z odnóg rzeczywistości, która przypomina wielkie, rozgałęziające się w każdej chwili drzewo życia.
U Everetta każdy stan superpozycji jest jednakowo realny, lecz zdarza się w innym, równoległym wszechświecie. "
Jak widzisz, z naukowego punktu widzenia nic tu nie jest proste i oczywiste.
O ilez latwiej posluchac ksiedza i nie trudzic sie mysleniem.
Poki co, pisze wiec o tym, co do mnie zupelnie nie przemawia i czego zupelnie nie czuje, a wiec o tym, co mowi i robi polski Kosciol.
Pewnie malo Cie zadawala taka odpowiedz, ale nie chce ściemniac wymyśląjac cos ad hoc.
A pytanie, skad wziął sie Bog ( jesli w ogole byl ), tez warte jest zastanowienia.
Bo nie wiem, czy Kosciol jakos na nie odpowiada, czy ma na to swoją teorie tak, jak w przypadku stworzenia swiata?
Czy moze raczej w tym akurat wypadku, spuszcza zasłonę milczenia, bądz ogranicza sie do lapidarnego stwierdzenia:
- "Bog byl zawsze, koniec, kropka"?
- Bo ja tak mowie, twoj ksiądz, a ze jestem ze wszech miar godny zaufania, to przyjmij co mowie, bo wątpiąc w to - grzeszysz!
Ps. Wkrotce podziele sie z Wami kolejnymi przemysleniami Ostatka, bo juz dlugo czekają w kolejce, by ujrzec swiatlo dzienne.
Zbyt dlugo i to moja wina, bo niepotrzebnie tracilam czas na udawadnianie czegos, co w skrocie mozna sprowadzic do slynnego - ze nie jestem wielbłądem.