|
Dieta Doświadczenia (dobre i złe) na temat diet odchudzających i zdrowotnych, ale bez ogłoszeń dystrybutorów i awizytorów. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Dieta Doświadczenia (dobre i złe) na temat diet odchudzających i zdrowotnych, ale bez ogłoszeń dystrybutorów i awizytorów. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#201
|
||||
|
||||
Też tak podejrzewałam, że cukrzyca sie cofa, jak przestajemy się objadać i chudniemy.
Myślę, że dieta wegańska czy wegetariańska temu sprzyja. Tylko jak dotrzeć do człowieka, który bardzo potrzebuje tej zmiany, ale nie przyswaja wiadomości? Coraz częściej na tych filmach pojawiają się soki wyciskane z pszenicy. Nie wiem jeszcze dokładnie o co chodzi, ale pewnie odkryto zbawienne działanie tych soków na ogranizm. Okazuje się, że można uprawiać taka pszenicę w domu http://www.youtube.com/watch?v=jqkT78GsrNM |
#202
|
||||
|
||||
Tak, odchudzenie to jedno. Poza tym oczyszczenie jelit. Są tacy naukowcy i maniacy którzy uważają że zdrowie jest niesłychanie powiązane z tym co tam się dzieje. Jarzyny i owoce podobno robią tam magiczne sprzątanie.
W kwestii pszenicy - byłam kiedyś na spotkaniu z Moniką Trawińską (nie ograniczam się do aktywności tylko netowej). Podawałam na początku jej stronkę. Było dużo młodych ludzi zainteresowanych tematem. Monika bardzo starała się nas zachęcić do raw food, czyli to witarianizmu mówiąc po naszemu.... i robiła nam takie pszeniczne soki w swojej wyciskarce, niesamowite uczucie - pić trawę w płynie i na dodatek smaczną. Wątek zaczyna nabierać tempa, staram się odpowiadać i kontynuować temat ale zaczyna mi brakować czasu, więc pozwólcie że z roli gospodarza powolutku przejdę przynajmniej częściowo do roli widza, czytacza i współuczestnika, bo czasu nie staje Może się zdarzyć, że nie każdemu odpowiem na czas albo w ogóle! |
#203
|
||||
|
||||
Witajcie. czytam i kombinuję co dla mnie z tego pasuje, a co nie bardzo.
I zapewne tak tu będzie, że skupione wokół pewnej idei, będziemy szukać też własnych, indywidualnych ścieżek. Znalazłam dziś wspaniały blog, pisany chyba przez lekarkę, bo pisze o pacjentach i przychodni. Zapalona była do witarianizmu, ale zakończenie nie jest optymistyczne, wróciła do mięsa. Za dużo było w jej diecie węglowodanów? Białko jest potrzebne, ale przecież zaspakaja je soja. Muszę ten blog poczytać dokładniej przy czasie. Na dziś jestem laktoowowegetarianką (nabiał tak, mięso nie) w fazie poszukiwań, czytania... Dzięki, że jesteście w tym wątku, bo to ważne wsparcie i motywacja nieustająca, gdy się należy do 'klubu', który myśli o zdrowiu w sposób aktywny. I co ważne nie narzucający niczego autokratycznie. Szukamy, badamy, wybieramy. Lubię nas i pozdrawiam ciepło. Dobrze by było tak palcem pstryk i nie ma mrozu! p.s. tu jest ten blog http://witarianizm.blox.pl/html/1310...15.html?6,2007
__________________
-------------------------------------- https://www.youtube.com/channel/UC95...4tul7Bg/videos |
#204
|
||||
|
||||
Mam wrażenie że ludzie mają do jedzenia mocno emocjonalny stosunek.
Jedzenie jest rytuałem, nie tylko zaspokaja nasze potrzeby fizyczne, ale i uczuciowe. Na przykład jest sposobem na podtrzymywanie więzi z innymi. Ile razy miałam pod opieką dzieci - nawet nie znające się - wystarczył smaczny posiłek, a już się lubiły i dobrze znały. Używałam tej metody bardzo często przy jakichkolwiek problemach. To samo jest z dorosłymi. Nie przypadkiem ważne biznesowe sprawy załatwia się nad talerzem. Nasze rodzinne rytuały też o tym świadczą. Bardzo wiele rodzin celebruje święta w sposób biesiadny i koniec. Wspólne siedzenie przy stole pełnym żarcia jest stylem życia i sposobem na spędzanie wspólnego czasu. Jedzenie jest ważną społeczna czynnością. Jeśli ktoś się wyłamuje - burzy strukturę, wprowadza bałagan i niektórzy źle to znoszą. Poza tym każdy z nas ma swoją osobista bajkę, w której jedzenie konkretnych rzeczy ma swoje ważne miejsce. I zmieniaj to! To tak jak rzucanie kokainy! Naprawdę! jedzenie jest wbudowane w cały nas system emocjonalno intelektualny, to świadomość taka a nie inna, to własny sposób na życie. Zatem nie jest łatwo wytrwać i łatwo o nawroty. Miałam kiedyś koleżankę - przyjaciółkę, studiowała weterynarię i po jakiejś praktyce w zakładzie hodowlanym, czy może nawet była to ubojnia (? - już nie pamiętam), nie mogła jeść mięsa. Znowu emocje i to bardzo silne. Zobaczyła, jak to wygląda i nie mogła sobie z tym inaczej poradzić jak odstawiając mięso. Uważam, że to była bardzo uczciwa i konsekwentna reakcja która świadczy o jej wrażliwości i uczciwości. Wystarczył rok i z powrotem wskoczyła w mięsożerstwo. Wróciły nawyki, tamta emocja wyblakła, zabrakło wsparcia w otoczeniu. Do dzisiaj je mięsko ale zajmuje się tylko kotkami, pieskami i takimi tam. O tamtej rzezi stara się nie myśleć, wyparła ją skutecznie z pamięci pewnie dla wygody, może z komformizmu. Myślę, że niektórym nie jest łatwo wytrwać w postanowieniu. |
#205
|
||||
|
||||
http://srodowisko.ekologia.pl/ochron...rci,16530.html
tak dla przypomnienia, chociaż wszyscy i tak wiedzą, wiedzą a jedzą: " Toksyczny cukier. Cukier należy opodatkować podobnie jak alkohol i tytoń- twierdzą eksperci Konsumpcja słodyczy oraz produktów z zawartością cukru tak samo uzależnia jak papierosy, alkohol czy narkotyki. W związku z tym należy prawnie uregulować sytuację, tym bardziej, że akcje promujące zdrowy tryb życia nie przynoszą spodziewanych skutków – twierdzą eksperci z University of California w San Francisco. W przeciągu ostatniego półwiecza spożycie cukru wzrosło niemal o 300 procent. Cukier dodawany jest do większości produktów poczynając od słodyczy po ketchup, sosy, zupki w proszku, chleb czy płatki kukurydziane. Prawdziwą bombą kaloryczną są gazowane napoje i niektóre soki owocowe, konfitury, dżemy i owoce w puszkach (na przykład, puszka tzw. sody zawiera 130 kalorii i 8 łyżeczek dodanego cukru). Jak podaje American Heart Association przeciętny Amerykanin zjada 22 łyżeczek cukru dziennie. Polacy zjadają przeciętnie 20 łyżeczek dziennie – znacznie więcej, niż powinniśmy. Cukier krzepi? Już w 1957 roku dr. William Coda Martin sklasyfikował cukier rafinowany jako truciznę, ponieważ jest on pozbawiony witamin i substancji mineralnych. Z kolei Wiliam Duffy, w książce „Sugar Blues. Zniewoleni przez cukier” twierdzi, że cukier (C12H22O11) jest niszczącą substancją chemiczną, uzależniającą jak opium, morfina i heroina. Czyli czasy, kiedy promowane było hasło Melchiora Wańkowicza „Cukier krzepi” odeszły do lamusa. Cukier na cenzurowanym Przekonani są o tym eksperci z University of California w San Francisco. W raporcie opublikowanym na łamach „Nature” Robert Lustig, Laura Schmidt i Claire Brindis przekonują, że cukier jest toksyczny dla organizmu i w trosce o nasze zdrowie powinien być poddany tym samym restrykcyjnym procedurom jak szkodliwe dla organizmu używki. Dlatego nalegają, by spożycie cukru obłożyć podatkami. To nie wszystko. Eksperci są zdania, że produkty zawierające cukier nie powinny być sprzedawane w pobliżu placówek oświatowych. Na bardziej zdecydowane metody walki z otyłością nalega prof. Robert Lustig, który postuluje za tym, by zakazać sprzedaży słodyczy osobom poniżej pewnej granicy wiekowej (na przykład od 17 lat). – Są dobre i złe kalorie, dobre i złe tłuszcze, a także dobre i złe węglowodany, ale cukier oprócz tego, że zawiera tzw. puste kalorie jest też toksyczny” – powiedział Lustig na łamach „Nature”. Lista negatywnych skutków związanych z nadmiernym spożyciem cukru jest długa. Mimo że cukier dodawany do pożywienia nie jest bezpośrednio winny chorobom serca, jemu lekarze i naukowcy przypisują zwiększone ryzyko wystąpienia otyłości, wysokiego ciśnienia krwi, poziomu trójglicerydów oraz białka C-reaktywnego (C-reactive protein), które związane jest z ryzykiem wystąpienia zawału serca. Rocznie 35 milionów osób umiera w efekcie powikłań związanych z nadużywaniem tej substancji – donosi The Daily Mail. Poza tym cukier, tak jak wyroby tytoniowe i alkohol, uzależnia. Ma to związek z pobudzaniem ośrodka nagrody w mózgu. Zdaniem Kelly Brownell, dyr. Rudd Center for Food Policy and Obesity w Yale University osoby, które rezygnują ze słodyczy wykazują objawy tzw. zespołu odstawienia. Eksperci zajmujący się otyłością są zgodni i twierdzą, że ograniczenie spożycia cukru jest konieczne. Nie są jednak przekonani, czy prohibicja na cukier jest konieczna. Zdaniem Barbary Gallani z Food and Drink Federation z Wielkiej Brytanii naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego są w swoich ocenach zbyt radykalni. – Przyczyny chorób wymienionych przez moich kolegów z są zróżnicowane – powiedziała. Jedno jest pewne: zagrożenie dla zdrowia jakie stosowi regularne spożycie cukru jest bezsporne. Jednak nie dajmy się zwariować i trzymajmy się zasady, że wszystko w nadmiarze szkodzi. W artykule opublikowanym w prestiżowym czasopiśmie Nature naukowcy komentują: – Mała ilość cukru nie jest problemem, jednak jego nadużywanie to powolna śmierć." Ciekawe kto zjada moje 20, no powiedzmy 19 łyżeczek, bo mogę się przyznać góra do jednej, bo od czasu do czasu trafia się jakiś poczęstunek czy inna łakoć. Odstawianie cukru nie jest koniecznie wegańskie ale koniecznie konieczne, tak myślę. Mój organizm nie toleruje. Po większych cukierniczych wyczynach zawsze chorowałam, przeziębiałam się natychmiast. Więc u mnie cukier stoi, owszem, ale tylko dla uzależnionych gości. |
#206
|
||||
|
||||
Ja też zastąpiłam tradycyjne śniadania owocowymi szejkami, jarzynowe piję/ jem zamiast zupy w porze obiadowej. One naprawdę działają cuda. O dziwo, mimo wsuwania sporych ilości pasztetów z mieszanki fasoli, soi i soczewicy, nie miewam wzdęć ani niestrawności, zapomniałam już o skłonnym do podrażnień woreczku.
Zajadam właśnie gęstego szejka własnego pomysłu: 1/2 avokado, 1/2 pomarańczy, 1 kiwi, łyżka sezamu, łyżka orzechów, łyżka siemienia, troszkę wody i świeżo zmielony pieprz! Drugie danie będzie ciepłe, zjem je za 3 godziny - kasza jęczmienna uprażona ze zmielonymi na mączkę grzybami + pajda pasztetu. Desery jakoś samoistnie wyemigrowały z mojej świadomości. |
#207
|
||||
|
||||
Rebelio dla zasady przeczytałam artykuł o cukrze i postanowiłam nieskromnie się pochwalić: ostatni raz słodziłam kawę lub herbatę przed maturą, czyli 42 lata temu! Nie słodziłam nosząc ciąże, karmiąc i wychowując dzieci. Nie słodzą niczego także moi synowie, synowa i wnuczka (która, niestety, objada się słodyczami). Dużo śmiechu było za komuny, kiedy to chętnie rozdawałam kartki na cukier, bo nam wystarczał na miesiąc 1 kg, albo i mniej, jeśli mało piekłam. Nigdy nikt nas do niesłodzenia nie namawiał, samo wyszło.
|
#208
|
||||
|
||||
A ja znowu "coś" WAM porzucam...
http://prawdaxlxpl.wordpress.com/201...ie-earthlings/ |
#209
|
||||
|
||||
Wyczyta~łam w "mojej surowej diecie,
że cukrzyca usuwa się po miesiącu. Co WY na to? |
#210
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#211
|
||||
|
||||
babciaela - No nie wiem, trzeba sprawdzić, jest jakiś chętny cukrzyk?
Znam te film "Ziemianie", jest bardzo ważny i każdy go powinien obejrzeć. Najlepiej przed maturą. Mnie się nie udało, nie potrafię. Ostatnio edytowane przez rebelio : 07-02-2012 o 22:18. |
#212
|
||||
|
||||
Cytat:
Chociaż znajomi rasowi witarianie mówili, że to dla nich za ciężkie, olaboga Jak narazie kochane moje koleżanki, wypiłam z półtorej szklanki wina (kieliszków w tym domostwie nie było). Byłam u kogoś z wizytą i.... czuje się jak pomylony koliberek. Mam głowę słabiutką jak ledwo narodzona kózka. Zatem Dobranocka O matkości, jak niezdrowo, ale za to interesująco |
#213
|
||||
|
||||
|
#214
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#215
|
||||
|
||||
A propos: mam cukrzyka, który chce się leczyć dietą, to jest - postanowił tak robić i co będzie to zobaczymy. Chęci są - o reszcie opowiem potem.
Teraz troche teorii z mojej poczty: |
#216
|
||||
|
||||
Zastanawiałam się kiedyś, co dzieje się z kurami z klatek, po ich śmierci.
I w swojej naiwności doszłam do wniosku, że karmy dla zwierząt - kotków, psów robią. A tu taaaaakie buty |
#217
|
||||
|
||||
Babciuelo, dużo informacji w linku podanym w #208.
Narazie zgłębilam tekst o magnezie, i jego relacjach z wapnem i ich balansujący wpływ na nasz organizm. Ciekawe zależności. M.in. nadmiar wapnia wypłukuje z ogranizmu magnez, a nas tak chętnie szpikowanoby wapniem np p/osteoporozie. |
#218
|
|||
|
|||
No dość czytania, czas się włączyć do rozmowy .
Mój poranny szejk: 1 banan, 1 pomarańcz (cienko obrana coby biała część skórki została) 2 daktyle, 2 łyżko świeżo zmielonego siemienia lnianego 1 jabłko pół szklanki wody garść namoczonych wczoraj migdałów Wyszedł trochę gęsty, można dodać mleko sojowe, ale u mnie "wyszło" Za to znalazłam przepis na domowe mleko sojowe. Na pewno zdrowsze niż to ze sklepu. Zrobię |
#219
|
|||
|
|||
mleko sojowe własnej roboty ( przepis kasi)
- 1 szkl soi - 5 szkl wody Namoczyć soję w tej wodzie na noc, rano przepuścić przez maszynkę , z powrotem dodać do wody w której się moczyła, niech odstoi się jeszcze 2 godziny.Potem zagotowujemy i gotujemy 20 min wolno, mieszając. Uwaga trzeba dobry i spory garnek, bo przypala się i rośnie! Potem odcedzamy przez sitko i mamy bielutkie mleko sojowe.Ja jeszcze tę papkę na sitku przelewam zagotowaną wodą troszkę, żeby uzupełnić to, co się wygotowało.Wychodzi litr mleka, wg przepisu można dodać cukier waniliowy do smaku http://www.strukturalne.fora.pl/napo...-sojowe,3.html |
#220
|
|||
|
|||
A to to inny sposób mleko sojowe. Dodatkowo tofu.
http://puszka.pl/przepis/4211-mleko_sojowe_i_tofu.html Składniki: Soja - 2 pełne szklanki o pojemności 200 ml dodatkowo do tofu: sok z 2-3 cytryn + w obu przypadkach konieczna jest gaza (do kupienia w aptece) Mleko sojowe: Soję namoczyć przez noc. Odcedzić i dodać 2-3 szklanki świeżej wody, całość zmiksować, wyjdzie taka pulpa sojowa. W bardzo dużym garnku zagotować 2,5 litra wody i wtedy dodać sojową pulpę. Uważnie gotować, bo pojawia się piana i trzeba uważać, by nie wykipiała. Kiedy piana się podnosi, polewać ją odrobiną zimnej wody. Powtarzać tę czynność 3-5 razy. Gotować 30-40 minut. Na durszlaku ułożyć gazę i całość przecedzić. W gazie zostaną wytłoki (tzw. okara), z których można zrobić sojowe kotlety, zaś przecedzony płyn to mleko sojowe. Tofu: Wycisnąć sok z 2 cytryn. Zagotować mleko sojowe, wyłączyć ogień i szybko dodać sok z cytryn, lekko zamieszać. Niemal natychmiast zacznie się wytrącać twarożek. Po ostygnięciu przelać zawartość, podobnie jak w przypadku mleka sojowego, przez durszlak i złożoną, gęstą gazę. Na gazie zostaje serek tofu. Dobrze jest złożyć gazę i przycisnąć ją czymś ciężkim, tak aby wycisnąć resztę płynu, który raczej nie nadaje się do spożycia. |