|
Dieta Doświadczenia (dobre i złe) na temat diet odchudzających i zdrowotnych, ale bez ogłoszeń dystrybutorów i awizytorów. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Dieta Doświadczenia (dobre i złe) na temat diet odchudzających i zdrowotnych, ale bez ogłoszeń dystrybutorów i awizytorów. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
||||
|
||||
Weganizm
Witajcie. Będzie o weganiźmie.
Od jakiegoś czasu w tym siedzę. Cierpiałam na szereg dolegliwości i wyraźnie kierowałam się w tą stronę, w którą większość z nas zmierza - nadwaga, dysfunkcja narządów ruchu związana ze zmianami fizycznymi, uzależnienie od środków farmakologicznych i zasadniczo brak efektów leczenia, jedynie zatrzymanie skutków choroby na poziomie objawów, systematyczne pojawianie się kolejnych niedomagań z rytualnym wyjaśnieniem - "to taki wiek". Nasza medycyna - być może to tylko ja trafiałam na niedouków - nie dawała sobie rady. Przede mną jeszcze - tak kombinowałam - kilkadziesiąt lat życia, moja złość i rozżalenie były ogromne.. nie mialam w sobie zgody na chorowanie i cierpienie.... i wtedy... trafiłam na odpowiednich ludzi. Zresztą mój ówczesny lekarz domowy też przypadkiem mnie wsparł w dziele odnowy sugerując całkowite odstawienie nabiału, a najlepiej przejście na dietę kaszkowo jarzynkową. O dziwo! Trafił mi sie myślący i otwarty człowiek. Najpierw się na niego wkurzyłam, a teraz od kilku lat na tym jestem i działa jak należy. Zostałam weganką, ale nie taką prawdziwą weganką chroniącą jedynie istoty żyjące na naszej planecie, zostałam weganką chroniącą siebie samą. Planeta też się załapała na moja troskę ale niejako przy okazji. Czyli oprócz odstawienia produktów odzwierzęcych odstawiłam tez produkty pochodzenia przemysłowego - czyli rzeczy przerabiane w fabryce, słoikowane, puszkowane, przyprawiane, ze zmienianym smakiem i zapachem. Do końca się nie udało, bo to trudne w naszej rzeczywistości, a i moje przyzwyczajenia swoje robią. Ale przynajmniej większość rzeczy, jakie jem, taka jest. Mocno o to dbam. Jedzenie jest rzeczą emocjonalną i podobnie, jak nałóg papierosowy, czy każdy inny, ma silne związki z psyche. Rzucanie jakiegokolwiek koksu to wysiłek. Zatem taka zmiana wymaga wielkiej siły woli. Żarełko ma ogromne znaczenie społeczne jako rytuał, i niestety częśc ludzi - ta która boi się inności - może reagować niechętnie, a nawet agresywnie. Mogą nawet posądzić dietetycznego ascetę o brak patriotyzmu i uleganie pokusom szatana. Pomysły na zatrucie życia innym ludzie mają genialne i wszystkie chyba już przerobiłam - od sugestii że morduję marchewki do aluzji, że jestem zaburzona psychicznie albo co najmniej w sekcie . Wtykanie cichcem mięcha do gotującej się zupy i mówienie że przecież w talerzu nie ma ani kawałka mięsa też. Ale to są niszowe zachowania. Generalnie najwięcej trudu zajmuje mi tłumaczenie swojego zachowania, zwłaszcza, kiedy jestem w nowym towarzystwie, a wszyscy myślą że to grzecznie się zapytać np skąd biorę białko, bo tak naprawdę ich to guzik obchodzi. Dlatego do takich zmian w diecie trzeba mieć silną wolę i mocną motywację oraz być niezależnym osobnikiem, niezależnym emocjonalnie, duchowo i mieć wolny umysł. Warto - dla efektów! Oczywiście zmiana nawyków ma być trwała, nie na miesiąc czy dwa - bo wtedy efekt jojo murowany i jest jeszcze gorzej, niż było. Stosowałam króciutkie głodówki zdrowotne, więc zmienianie diety było dla mnie łatwiejsze. Miałam też duże wsparcie dzieci. Schudłam, zaczęłam ćwiczyć. Odmłodniałam. Nic mi nie dolega, najstraszniejsza choroba jaka mi się zdarza - to lekki ból gardła. Ostatnio biegam - przynajmniej jedno okrążenie mojego małego osiedla rano. Bardzo się wzmocniłam i ogromnie jestem z siebie dumna. Częśc znajomych i rodziny nieco sie oddaliła, bo wspólne jedzenie jest sposobem na bratanie się, a jak tu się bratać, skoro nie chcę ich kotletów, a oni nie akceptują moich wynalazków?! To znaczy udają, że im to nie przeszkadza, bo są "kulturalni" i "otwarci", i "na poziomie", jednak czuję, że pierzchli jak najdalej ode mnie Teraz trochę teorii: "U osób stosujących dietę wegetariańska zaobserwowano: - istotne statystyczne wydłużenie życia ( około 3.6 lat) - 60% niższe ryzyko cukrzycy - 32% niższe ryzyko choroby niedokrwiennej - u 82% pacjentów chorych na miażdżycę cofnięcie się zmian miażdżycowych po przejściu na niskotłuszczową dietę wegetariańską - niższe ryzyko zachorowań na raka jelita grubego oraz raka prostaty - niższy wskaźnik otyłości Najnowsze badania dowodzą więc, że przejście na dietę wegetariańską, nawet w przypadku małych dzieci niesie za sobą więcej korzyści niż stosowanie diety tradycyjnej. Dodatkowo dieta roślinna jest przyjazna dla zwierząt oraz środowiska" Więcej pod linkiem: http://ecowawa.pl/index.php/artykuly/id/1/323 I filmik: http://www.youtube.com/watch?v=Ww7A6...2cFAAAAAAAAAAA Jeśli kogoś zainteresuje, rozwinę ten wątek, jeśli nie - zdechnie śmiercią naturalną. I bez żalu. Udam się wtedy do kuchni. Ostatnio edytowane przez rebelio : 11-01-2012 o 10:27. |
#2
|
|||
|
|||
Eeee tam! Co to za życie jeśli od czasu do czasu nie zjadł bym golonki , schabowego , plastra sera dojrzewającego.Toż to samobiczowanie się.Jem wszystko ,ale z umiarem nadwagi nie posiadam ,a nawet mógłbym nieco przytyć . Każdy znajdzie wśród znajomych czy rodziny prapradziadka który jadał z apetytem boczek i dożył prawie setki.
|
#3
|
||||
|
||||
Jasne, a film obejrzałeś? Pewnie nie, wiedziałbyś, że mówimy o chorych osobach.
Nikogo nie namawiam, tylko pokazuję jedną z dróg leczenia, bo nie zauważyłam, żeby ktoś tu o czymś takim mógł opowiadać. Metoda bo jest prosta, skuteczna na wszystkie choroby cywilizacyjne i nie ma skutków ubocznych. Nie nazwałabym jej samobiczowaniem, jedzenie trawska, korzonków i owoców jest wyjątkowo smaczne i dużo bardziej urozmaicone. Wiesz, to nie jest tylko zastępowanie mięska i ziemniaczków - to jest cała paleta możliwości, jakie dają jarzyny, których jest mnóstwo i przyprawy, których też jest multum. A desery owocowe to po prostu bajka |
#4
|
||||
|
||||
Podziwiam siłe woli, wierze w skuteczność i dobrodziejstwa tej diety, ale ja sama jestem na to za leniwa i za wygodna. Nie lubie sie umartwiac, a odmawiac sobie jedzenia tego co lubię? Podpisuje sie pod postem Stanleya.
|
#5
|
||||
|
||||
Wiem. Chyba od zawsze miałam jakieś upodobania do wybrzydzania przy jedzeniu. Od dziecka miałam problemy z łaknieniem, żołądkiem, potem doszły choroby, najwidoczniej to był mój słaby punkt, ale też nie boję się odrzucenia przez innych ludzi i to jest to
Poza tym od zawsze byłam też strasznym żarłokiem, łakomczuchem i łasuchem. Przerwy spowodowane dolegliwościami mijały i natychmiast pałaszowałam jak wielki odkurzacz co się dało. Miałam zawsze apetyt na życie, ino maszynka nie działała jak należy. Teraz mam dobrze, bo wegańskich jedzeń jest dużo i można sobie wspaniale urozmaicać. A trawska/ziarenek/owoców mogę zjeść od cholery i nic się od tego nie psuje. |
#6
|
||||
|
||||
A jakąś suplementację stosujesz, rebelio?
W tym pierwszym linku wiele jest o niedoborach witamin. Dla mnie jedzenie wegańskie nie stanowiłoby problemu - lubię warzywa - ale to niebezpieczeństwo braku witamin, wapnia itp |
#7
|
||||
|
||||
W kwietniu minie rok, od kiedy jestem jaroszem - jem warzywa, owoce, kasze, ryby i nabiał, nie jem mięsa i jego przetworów.
Dwa lata temu przeżyłam w pracy coś jak mini-mini-udar, silny ból głowy, zawroty, skok ciśnienia do 135 !(wiem, że to śmieszne, ale przywykłam do 100/65). Lekarz pouczył mnie, że wypłukały się resztki hormonów, skoczył w górę cholesterol i trzeba nastawić się na tabletki, mała dawka, ale jednak. Jestem szczupła, drobna i zwykle zdrowa jak koń, uzależnienie od leku wywołuje we mnie głęboki sprzeciw. Zaczęłam więcej myśleć o tym, co jem, a właściwie wsłuchiwać się we własny organizm. Pierwszym dziwem były śledzie, których mój organizm potrzebował 3 razy dziennie - lekarka przyklasnęła, że to samoobrona przed cholesterolem. Zaczęłam uprawiać w doniczkach pietruszkę naciową i zioła i jeść je do wszystkiego. A szykując wielkanocne obżarstwo wiosną 2011, poczułam, że żadnej padliny do ust nie wezmę, bo jakoś nie mogę. Wrześniowe badania kontrolne wypadły wzorcowo, tabletki zawieszono. Dzieci dość szybko przywykły, najbardziej martwi i bulwersuje to moją siostrę, która ma ogromne kłopoty ze zdrowiem, ale cóż, ona ślepo i wyłącznie wierzy w pigułki. |
#8
|
||||
|
||||
Dieta weganska i wegetarianska to chyba nie to samo? Wegetarianie jedza ryby, jajka, nabiał i taka diete mogę jeszcze zrozumiec , ale całkowite odstawienie produktów pochodzenia zwierzecego? Nie wierze,ze po jakims czasie organizm nie odczuje jakichs braków...
|
#9
|
||||
|
||||
A co jeść kiedy jedno schorzenie wyklucza to co przy innym jest dozwolone?? Mam zmiany zwyrodnieniowe w prawie wszystkich stawach,nadciśnienie tętnicze,podwyższony cholesterol,cukrzycę typu B, choruję na zakrzepicę żył głębokich, mam usunięty woreczek żółciowy i tarczycę,ostatnio dokucza mi podagra/ dna moczanowa/. Po ostatnim ataku dny boję się cokolwiek jeść , żeby okropny ból nie powrócił. Trudno mi samej ustalić co mam jeść, bo przy w/w schorzeniach różne produkty są dozwolone i zabronione.Próbowałam zrobić zestawienie co mi wolno, a co jest zabronione przy moich schorzeniach i... poddałam się ,nie dałam rady tego sama zrobić.... Od kilku lat nie jem wieprzowiny ani wołowiny, nie jem smażonego mięsa, nie używam śmietany, , ograniczyłam słodycze do minimum, nie słodzę cukrem, używam mało soli,jem 5 posiłków dziennie,ostatnio nie jem chleba, piję dużo wody niegazowanej, jem dużo owoców, chudy ser, jednego ziemniaka na obiad, po ostatnim ataku dny zrezygnowałam z gotowanego mięsa z kurczaka ... Chyba jedynie dietetyk mi został do odwiedzenia, może on poradzi mi co jeść...
|
#10
|
||||
|
||||
Cytat:
No, nie, wegetarianie nie jedzą ryb. Tutaj bardzo przejrzyście widać różnice w dietach http://pl.wikipedia.org/wiki/Dieta |
#11
|
||||
|
||||
Cytat:
Resztę mam w moich trawkach. A tak ogólnie to brak B12 badano badano jedynie na staruszkach, którzy mieli problemy z przyswajaniem i wszelkie wnioski jakie wypływają z tych badań sa związane z charakterystycznymi dla bardzo podeszłego wieku problemami, do końca nie wiadomo jak działa brak B2, jogini i inne grupy społeczne w Indiach żyja bez tego cale zycie i jest ok. Myślę, że problem jest w glowie w dużej mierze. Mój pan doktór ktory zasugerował mi przeskoczenie na taką dietę w ogóle nic o suplementacji nie mówił, mówił tylko że mój przewód pokarmowy tego wymaga, no i miał rację Ostatnio edytowane przez rebelio : 11-01-2012 o 23:28. |
#12
|
||||
|
||||
Cytat:
Moja znajoma wegetarianka uratowala sie przed rakiem jelita grubego tylko dlatego że uwolnila go od nadmiernego spożycia mięsa, lekarz chirurg powiedział jej że gdyby je jadła, nie zyłaby już, ciekawe prawda? |
#13
|
||||
|
||||
Cytat:
Ale myślę, że w zdrowiu nie chodzi tylko o wege, ważne jest żeby nie truc organizmu cukrem i nie zatykać przewodu pokarmowego glutenem, to jest naprawdę ważne. Chociaz nie jestem na diecie bezglutenowej stricte, ale czasami bywam. Robię sobie czasem sesje oczyszczające i wtedy bardzo rygorystycznie przestrzegam zasad. Taki mialam cały listopad. Nie mogłam pozwolić sobie na głodówkę bo byłam bardzo obciążona różnymi zadaniami, stąd taki pomysl. Poza tym istotne jest też zmniejszenie ilości trucizn w jedzeniu. Oprócz tego co dodaja nam na plantacjach spożywanych potem roślin, nie warto dodatkowo truć się całą chemia smakowo zapachową, bo to juz naprawde nie jest nam potrzebne. Niby te rzeczy nie są szkodliwe, ale to tez nie jest jedzenie i dosyć często odklada się w organizmie albo go niszczy, np aspartam, który mamy we wszystkich slodkich rzeczach, zwłaszcza w tych, które są laitowe, bo jest bardzo słodki i mozna napisac na opakowaniu - że produkt nie zawiera cukru.. a aspartam w wielu krajach jest uznawany za szkodliwy i wlasciwie cholera wie jak to z nim jest. Wiele jest takich dziwnych rzeczy, ktore maja jedynei spowodować, że produkt będzie smaczny i lepiej się sprzeda bez troski o skutki zdrowotne. W końcu mamy wyścig po zyski! Z lobby spożywczym ciężko wygrać |
#14
|
||||
|
||||
To jest taka zabawna rzecz, ktora stoi u mnie na kuchennym blacie ku pamięci, oparta o ścianę źródło: http://vikisiezna.blogspot.com/2011/...ym-co-jem.html |
#15
|
||||
|
||||
Wychodzę na niezlego oszołoma, ale sprawia mi przyjemność dzielenie się tym z innymi ludźmi i czasem trafiam na podobnych do siebie, wtedy robi mi się jeszcze fajniej.
Jeszcze duzo ciekawych rzeczy mogę wam tu wkleić, raportów, wyniki różnych badań. Teraz jest trend na te rzeczy na świecie, głównie z powodu epidemii otyłości i chorób cywilizacyjnych. Ale też z powodu kryzysu, na roślinnym żarełku z paru hektarów wyżywi sie więcej ludzi niż w przypadku kiedy sie te roślinki przepuści przez żołądki roślinożernych zwierzątek, którymi się potem żywimy, czysta ekonomia, pewnie dlatego tak to idzie do przodu. Tak czy siak jest 1 czy 2 procenty wegan na świecie, nie grozi nam zalew konkurencji w biegu do sałatek |
#16
|
||||
|
||||
rebelio, podoba mi się ta wegańska piramida. Propaguj ten tryb jedzenia.Jeżeli Tobie pomaga to i innym może też pomóc. Patrząc na piramidę widzę ,że musiałabym wykluczyć soję, produkty strączkowe, fasolę...A może kilka przepisów na różne potrawy wegańskie tutaj zamieścisz? Bo np. ryż - to ogólne pojęcie, a ciekawa jestem co z tego ryżu robisz, jakie potrawy wegańskie przyrządzasz? itp...
|
#17
|
||||
|
||||
Radykalna zmiana sposobu żywienia w wieku seniorkowym z jednej strony wymaga ogromnego samozaparcia, a z drugiej-konieczność/ rozmaite dolegliwości przewodu pokarmowego/ narzuca zmianę wieloletnich nawyków żywieniowych,stopniowe wykluczanie potraw ciężkostrawnych.Jestem zwolenniczką teorii-rozmaitość potraw z daleko idącym umiarem.Z zainteresowaniem przeczytałam twoje wywody Rebelio, chętnie poznam twój jadłospis, bo do wyobraźni najbardziej przemawia konkretny przykład.Zima nie sprzyja roślinożercom-większość warzyw /bez chemii/dostępna jest latem i jesienią.Czekam na propozycje posiłków-głównie śniadań i kolacji.Pozdrawiam.
|
#18
|
||||
|
||||
Cytat:
Reasumując - po zmianie środowiska w przewodzie pokarmowym (przez zmianę pożywienia) wszystkie moje problemy znikły, może nie wszystkie, ale w kosmos nie lecę. Kiedy przyjmuje sie nie przerobione fabrycznie wegańskie jedzenie, organizm ulega odkwaszeniu, przebudowywuje się nasza wewnętrzna flora bakteryjna i automatycznie przestawiamy nasz organizm na inne funkcjonowanie. To bardzo ważne, niewłaściwi lokatorzy często powodują alergie, utratę odporności i wiekszą zachorowalność - stąd zapewne przestałam sie przeziębiać (ostatnie lata - zapalenie oskrzeli co zimę i katary trzy razy w sezonie, z kaszlem, horror) Po drodze można zaliczyć jakąś wpadkę, jak to przy wielu rewolucjach bywa, u mnie na przykład wyskoczyła nagle nietolerancja na lodową sałatę, nietolerancja skutkująca bardzo uciążliwie i z nagła , ale to też minęło. Bardzo dobrze jest jeśc dużo kiszonek, kapusty, buraki, ogorki, one dobrze regulują, a kapusta kiszona dziala jak grabki O przepisach będzie później, to wymaga nieco czasu :-) Teraz puszczę film. http://www.youtube.com/watch?v=fVwDV...0RTSZYUzyLinwX A teraz interesujący artykuł, ktory wyjasnia zapewne dlaczego Hindusi nigdy nie zawracali sobie glowy witaminą B12, a nasza medycyna każe nam to suplementować: http://weganizm.blox.pl/2012/01/Naga...minie-B12.html A tu jest alternatywna koncepcja, nazywa się witariańska - witarianie starają sie, aby pozywienie bylo surowe i odrobina uwagi poświęcona ich podejściu skutkuje niezwykłym ubogaceniem diety źródło: http://cudownediety.blogspot.com/201...-raw-food.html Nauczyłam się dzięki nim zaczynać dzień od pół litra owoców zmiksowanych blenderem, rozpuszczam owoce sałatą lodową albo kapustą pekińską (nie lubię dużo słodkiego), slodzę - jesli trzeba ("greifrut") - rodzynkami lub bananem. Używam przecenionych owoców, nie muszą być super, i tak je zmiksuję. Po tej dawce biegnę naokoło osiedla truchtem, bo mi duszno w zimie , za dużo siedzie w niewietrzonych pomieszczeniach i mam klaustrofobię, która mija po malej przebieżce. Biegam dopiero 0d dświąt, tak ledwo ledwo, ale nabieram wprawy |
#19
|
||||
|
||||
Cytat:
Zawsze radykalne zmiany sa trudne, niezależnie od wieku, ważna jest motywacja, a sądzę, że zdrowi ludzie albo względnie zadowoleni nie będą sięgać po zmiany bo po co? Znałam dwóch cukrzyków, którzy zeszli z insuliny na tabletki, a jeden w ogóle przestał brać "koks" tylko dzięki diecie, nawet nie biegali do lekarza, wtedy lekarze jeszcze tego nie znali, oni sami na to wpadli. I nie mieli pojęcia o weganizmie ani witarianizmie. Proszę bardzo, wczorajszy dzień rano pół litra musu owocowo jarzynowego (opisałam wyżej - dodalam jeszcze łyzkę mleka kokosowego i garść pestek z dyni), wielki kubek lipy (kawy i czarnej herbaty nie pijam) drugie - zdrada moich zasad (to jest skrucha ) - bylam w sklepie i pożądliwie kupiłam chlebek na zakwasie (przypomina mi ten który piekła babcia) oraz pasztecik sojowy z koperkiem, a do tego garść ogórków kiszonych, w tym sklepie są pyszne, i pożarłam pół tego chlebka (to maleństwo), na swoje usprawiedliwienie podam że nikt nie jest idealny, a tam są wyjątkowo smaczne ogóreczki kiszone trzecie - ryż brązowy ugotowany razem z ziarnami sezamu, niezwykle połączenie smakowe (sezam jest cenniejszym źródłem białka niż mleko, bo nie zawiera kazeiny, nie utrudnia przyswajania wapnia i ma go po prostu więcej), do ryżu duszonka z jarzyn: zestrugana marchew, cebula w dużych kawałkach, soczewica gotowana, dużo ziół typu masala, jedna papryka, pociapane łodyżki z natki pietruszki), łyżka mleka kokosowego z puszki, trochę czosnku. (tego mam sporo, bo miała wpaść kumpela i odwołała wizytę, jem drugi dzień, ale smakuje) czwarte - nie było, tak się napchałam tymi jarzynami, że mi starczyło na długo, kolacje załatwiłam jakimś jabłkiem, tycią kromką chleba z pasztecikiem i ciepłym piciem, miałam zaległości w spaniu, padłam wcześnie, spałam 10 godzin pozdrawiam, u mnie kropi, nie lubię biegać, kiedy kropi Ostatnio edytowane przez rebelio : 12-01-2012 o 13:30. |
#20
|
||||
|
||||
Nie, nieprawda, kiedy kropi, powietrze jest miękkie, a mokre działa orzeźwiająco, pobieglam dlużej niż zwykle a liczko mialam rumiane i mokre
|