Jeszcze parę łów na temat tańca, choć to słowo ma za szerokie znaczenie w odniesieniu do zagadnienia, jakie chcę poruszyć. Raczej powinnam użyć terminy "praca z ciałem", lecz nie znam precyzyjnej definicji, więc nie będę po niego sięgać. Wiele z nas ma kłopoty z zmienością nastroju (klimakterium, stany nerwicowe, ...), która utrudnia, bądź w skrajnych przypadkach dezorganizuje życie. Trudno czasem sobie odpowiedzieć, o co tak naprawdę nam chodzi.
Polecam wtedy bardzo prostą technikę. Włączamy sobie jakąś muzyczkę odpowiednią do nastroju i zestrajamy z nią ciało. Poddaje się albo i nie, wtedy płynie z niego jasna informacja, że gdzieś tkwi blokada. Mogą to być nogi, kark, sama nie wiem co jeszcze, a najpewniej wszystko. Jeśli poobserwować z dystansu, co nasze ciało mówi, a przed czym się wzbrania, zyskamy wiarygodną informację, co leży na samym dnie naszych humorzastych nastrojów. Jak te przyczyny wyeliminować, to już inna sprawa, jednak nie ma sukcesu terapii bez trafnej diagnozy. Radzę Wam wypróbować.
Czasem można wyczytać takie komunikaty, że można momentalnie skręcić się ze śmiechu.